Kilka dni temu media obiegła informacja o zakończeniu współpracy z powodów dyscyplinarnych na linii Pogoń Grodzisk Mazowiecki – Marcin Sasal. Było to wówczas bardzo zaskakujące, głównie ze względu, iż trener wywalczył podwójny awans z czwartego na drugi poziom rozgrywkowy w Polsce. Z informacji uzyskanych przez TVP Sport można wyczytać, że wszystko działo się podczas meczu Pogoni z Hutnikiem Kraków. Niedawno pojawiły się również pierwsze wypowiedzi trenera, jak i dyrektora sportowego Sebastiana Przyrowskiego. Jak można było się spodziewać, wersji jest kilka. W tym artykule przybliżymy całą tę sytuację i ją podsumujemy.
Za kadencji Marcina Sasala drużyna z Grodziska Mazowieckiego była niekwestionowaną rewelacją tego sezonu Betclic 2. Ligi. Logiczne było to, że znalazła się na ustach kibiców w całej Polsce. Pomimo że runda jesienna była doskonała, to nie można tego powiedzieć o wiosennej kampanii, w której drużyna pozwoliła sobie na lekkie rozluźnienie. Zaczęło się od 0:4 w Łodzi z rezerwami ŁKS-u, potem było 0:1 w Kaliszu i 2:4 z Hutnikiem Kraków. W poniedziałek – dwa dni po meczu w Krakowie – Sasal został dyscyplinarnie zwolniony.
Dzień przed spotkaniem nic nie wskazywało na nadchodzące problemy. Zespół w pełni koncentrował się na przygotowaniach do wyjazdowego meczu. Trenerzy analizowali także starcie Unii Skierniewice z drugim zespołem Legii, wypatrując możliwych wzmocnień z warszawskiego klubu. W kręgu zainteresowań znalazł się m.in. perspektywiczny golkiper Jakub Zieliński, którego rozważano jako kandydata do wypożyczenia do drużyny świeżo upieczonego pierwszoligowca.
Jak ustalił portal TVPSport.pl, Sasal miał już dogadane szczegóły współpracy z klubem z Grodziska na nadchodzący sezon 2025/2026. Władze zaakceptowały jego oczekiwania – planowano poszerzenie sztabu szkoleniowego, a sam szkoleniowiec wskazał zarówno zawodników, z którymi chciałby kontynuować współpracę, jak i tych, których widziałby w roli nowych nabytków.
„Wybryk” w szatni
Pomimo tych dobrych momentów trudno jakkolwiek nazwać sytuację, która wydarzyła się w Krakowie. Mecz z Hutnikiem był piątym i zarazem ostatnim meczem, w którym Sasal nie mógł dowodzić drużyną – to pokłosie kontrowersyjnej czerwonej kartki, jaką obejrzał w spotkaniu z Rekordem Bielsko-Biała. Wówczas trener miał w niewłaściwy sposób skomentować pracę arbitra. Po całym zajściu trener szeroko komentował ten incydent, cytując nawet konstytucję RP i mówiąc, że to jawne jej łamanie.
W dniu dzisiejszym władze Klubu ze względów dyscyplinarnych odsunęły od prowadzenia pierwszego zespołu Pogoni Grodzisk Mazowiecki trenera Marcina Sasala.
W sobotnim meczu z Olimpią Elbląg, grodziski zespół poprowadzi obecny asystent trenera, Adam Mrówka.
Dziękujemy Trenerze za… pic.twitter.com/gLrnXAwDTJ
— Pogoń Grodzisk Mazowiecki (@PogonGrodzisk) June 2, 2025
Ale do meritum. Sasal nie mógł prowadzić drużyny w tym spotkaniu, mimo to znajdował się na obiekcie nowohuckiego klubu i z wysokości trybun oglądał spotkanie. Był także obecny w szatni przed meczem i w przerwie, co już dodatkowo budzi kontrowersje wśród wielu kibiców. W rozmowie z TVPSport.pl Sebastian Przyrowski, czyli najbliższy współpracownik Sasala i dyrektor sportowy Pogoni Grodzisk Mazowiecki, odsłonił kulisy tego incydentu.
– Trener był w Krakowie pod wpływem alkoholu, zachowywał się bardzo nieprofesjonalnie. Zaczął robić awantury. Mamy wielu świadków: całą drużynę i ludzi z Hutnika – opowiada Przyrowski.
– W przerwie meczu doszło między nami do przepychanki. Weszliśmy do szatni z zawodnikami, trener na nas naskoczył i nie kontrolował się. Do rękoczynów nie doszło, do ostrej wymiany słów już tak. Ja nie pozwoliłem sobie na takie traktowanie. Źle, że tak wyszło, ale niestety stało się tak na „życzenie” trenera. Wiele razy go chroniliśmy, wyciągaliśmy rękę, ale tak dłużej się nie da – dodaje.
My, jako redakcja iGol.pl, również staraliśmy się dodzwonić do klubu z Grodziska Mazowieckiego, jednak telefon pozostawał zajęty lub połączenia były odrzucane.
Rozbite lustro, wyzwiska i rzucanie krzesłami…
W przerwie spotkania doszło do procederu, który nijak pasuje do szatni piłkarskiej. Sebastian Przyrowski, człowiek związany z klubem od siedmiu lat, nie kryje rozczarowania. Przypomina, że sukcesy – cztery awanse – nie wzięły się znikąd. To był efekt lat pracy, a nie nagłego objawienia po przyjściu trenera. Plan był długofalowy, przemyślany, a drużyna funkcjonowała, dopóki nie zaczęły się poważne problemy.
Przyrowski mówi wprost: zespół od dawna jechał na oparach, a zarząd próbował przeciągać trudne decyzje. W końcu sytuacja wymknęła się spod kontroli. Decyzja o zwolnieniu trenera zapadła za późno. W klubie doszło do rozłamu – dwóch członków zarządu chciało kontynuować współpracę, ale Przyrowski i prezes byli przeciwni. Klub osiągnął coś wielkiego, może nawet nie do powtórzenia – i nie można było pozwolić, by incydent przyćmił te dobre wspomnienia z tego sezonu.
Co wydarzyło się w szatni? Po meczu w Krakowie sytuacja w Pogoni Grodzisk Mazowiecki wymknęła się spod kontroli. W szatni doszło do gwałtownej reakcji trenera, której efektem były zniszczenia stołu, lustra i drzwi. Pojawiły się również wyzwiska w stronę piłkarzy. Emocje nie opadły również po wyjściu z budynku – awantura przeniosła się przed budynek klubu, gdzie trener wdawał się w konflikty z przedstawicielami gospodarzy. Hutnik szybko zareagował, przesyłając Pogoni szczegółowy raport szkód, które klub z Grodziska będzie musiał pokryć.
W rozmowie z naszą redakcją prezes krakowskiego klubu powiedział:
– W momencie incydentu znajdowałem się na terenie obiektu, w budynku klubowym, jednak nie byłem bezpośrednim świadkiem całego zajścia. Po zakończeniu spotkania stwierdzono zniszczenia w szatni drużyny gości — uszkodzeniu uległy drzwi, stół oraz lustro. Klub Hutnik Kraków niezwłocznie podjął odpowiednie kroki: zostało sporządzone sprawozdanie szkód, które następnie przesłaliśmy do klubu Pogoń Grodzisk Mazowiecki. Wraz z dokumentacją wystosowaliśmy formalne wezwanie do zapłaty odszkodowania za powstałe straty. Na ten moment nie jestem w stanie wskazać konkretnej osoby odpowiedzialnej za zniszczenia.
Pogoń nie pozostała bierną wobec tych wydarzeń
Zarząd Pogoni nie pozostał bierny. Chociaż prezes nie był obecny na meczu, natychmiast zebrał relacje świadków i zdecydowano o odsunięciu trenera od obowiązków. Początkowo była to decyzja przekazana wewnętrznie, a dzień później została potwierdzona oficjalnym pismem. Umowa szkoleniowca wciąż obowiązuje, jednak jego dalsza przyszłość w klubie jest niepewna. W obliczu końcówki sezonu priorytetem stała się stabilizacja. Klub koncentruje się na rozmowach z zawodnikami i planowaniu kolejnych kroków.
Sasal odpiera zarzuty
Sasal przyznał, że dał się ponieść emocjom, ale jednocześnie stanowczo zaprzeczył pogłoskom o rzekomym spożywaniu alkoholu. Co więcej, odpowiedział kontratakiem, sugerując, że to dyrektor sportowy mógł prowadzić samochód pod wpływem, wskazując, że widział znikające auto po meczu, które wcześniej stało na klubowym parkingu.

– Dałem się niepotrzebnie sprowokować, ale pod wpływem emocji coś we mnie wybuchło. Zarzut z alkoholem jest kompletną bzdurą – mówi zwolniony trener.
– Też nie jestem do końca przekonany, w jakim stanie był dyrektor Przyrowski i jak wrócił do Grodziska. Wiem, że jego samochód stał pod klubem, a on po powrocie wsiadł za kółko i najprawdopodobniej pod wpływem prowadził auto. Byłem na stadionie i widziałem, że potem auto zniknęło – dodaje.
W jego wypowiedzi pojawiły się także zarzuty o długoletnie napięcia na linii trener – dyrektor. Sasal mówi wprost o ignorowaniu, psychicznym nacisku i celowym wykluczaniu go z klubowych struktur. Jego zdaniem problem eskalował do tego stopnia, że już po awansie zażądał jasnego oddzielenia ról – nie chciał, by jedna osoba była jednocześnie jego zwierzchnikiem i członkiem sztabu.